Kiedyś Unia, dziś gender

Znajomi podesłali mi jakiś czas temu maile nawołujące do czynnego przeciwstawienia się złowrogiemu genderowi. Dobrzy ludzie ci moi znajomi – troskliwi rodzice, z niepokojem myślący o przyszłości ich dzieci.Z maili jakie otrzymałem wynika, że naszemu potomstwu zagraża seks-deprawacja, a edukacja ma zostać tak zmieniona, by uczynić z najmłodszych uległe ofiary pedofilów. Słowem zgroza.

Czytając te maile – pełne emocji i krzyku, ale z niewielką ilością faktów i danych – przypomniałem sobie podobny spam jaki naście lat temu otrzymywałem od przeciwników wejścia Polski do UE. Przypomniały mi się krzykliwe slogany o cukrze za 6 złotych i o wykupywaniu polskiej ziemi. Nie przestraszyłem się wtedy, nie boję się i dziś. Emocjonalne krzyki i spiskowe teorie budzą we mnie racjonalistę, który mówi “sprawdzam!” (i faktycznie sprawdza – np. na stronach Ministerstwa Edukacji Narodowej).

Rozumiem troskę rodziców o przyszłość ich dzieci i obywateli o los ojczyzny. Ale ich niepokój nie przyznaje im prawa do straszenie innych złożwróbnymi, a zarazem z palca wyssanymi, wizjami przyszłości.